Nasza podróż przez Andaluzję trwa. W 54. dniu z ciężkim sercem musieliśmy opuścić naszą ukochaną Alpujarrę. Naszym celem było Alhama de Granadaaby zafundować sobie kąpiel w jednym z tamtejszych gorących źródeł. Miasto Alhama de Granada było zamieszkane już w okresie neolitu. Swoją nazwę zawdzięcza Wrzosowiska którą nazwali "al-hamma", co tłumaczy się jako "gorące źródło". Przez tysiące lat gorąca woda o temperaturze 47 stopni wypływała tu z głębin i jest to najstarsza łaźnia termalna tego rodzaju. Źródło znajduje się na północy, tuż za miastem, na wysokości Balneario de Alhama de Granada. Przyjemną wodą można cieszyć się za opłatą wstępu w kompleksie hotelowym i spa lub skorzystać z małego basenu przy korycie strumienia obok spa. Basen nie jest zbyt duży i pomieści tylko kilka osób. Niestety, kiedy przyjechaliśmy, źródło było już pełne, więc po godzinie czekania zdecydowaliśmy się jechać dalej. Szkoda, bo chcieliśmy choć raz skorzystać z jednego z gorących źródeł w okolicy.

Embalse de los Bermejales
Udaliśmy się nad zbiornik wodny (Embalse) de los Bermejales z turkusowym kolorem wody. Podczas podróży odkryliśmy świetną trasę turystyczną (Tajos de los Bermejales) w pobliżu jeziora, więc spontanicznie zdecydowaliśmy się spędzić tu noc. Jezioro leży na wysokości 830 metrów. Wieża jest wyjątkowa i naprawdę piękna Torre del Aire de los Bermejales który czasami znajduje się mniej lub bardziej w wodzie przy tamie, w zależności od poziomu wody. Znaleźliśmy bardzo niewiele informacji na jej temat. Tak zwana wieża powietrzna w bizantyjskim stylu architektonicznym ma za zadanie dostarczać tlen do kanałów zasilających pod jeziorem. Samo jezioro jest zbiornikiem wodnym do nawadniania okolicznych upraw i znajduje się u źródeł Rio Cacin. Jest ono zasilane przez strumienie z Sierra de Almijara, Sierra Tejeda i rzeka Alhama. Bezpośrednio nad jeziorem znajduje się również Dolmen de Los Bermejales które można odkrywać.

Tajos de los Bermejales
Carsten niestety musiał odwołać piękną wędrówkę do Tajos de los Bermejales Trasa nie jest odpowiednia dla psów ze względu na via ferraty i wiszące mosty. Wędrówka jest fantastyczna i prowadzi przez dziki wąwóz z imponującymi formacjami skalnymi. Następnie spędziliśmy spokojną noc z pięknym widokiem na góry i jezioro. Następnego ranka zrobiło się zimno i nawet padał śnieg. Pospiesznie spakowaliśmy się i ruszyliśmy dalej w kierunku El Torcal.
El Torcal - dziwaczne krasowe pasmo górskie
Trochę historii i opis tego naprawdę wyjątkowego krajobrazu. Ten duży obszar o powierzchni 1171 ha Rezerwat przyrody leży na wysokości od 1100 m do 1400 m w pobliżu Antequera. Ponad 100 milionów lat temu z pierwotnego morza Tethys Powierzchnia Ziemi została pokryta warstwami wapienia w wyniku osadzania się osadów. W wyniku zderzenia afrykańskiej i euroazjatyckiej płyty tektonicznej warstwy te uniosły się i pofałdowały, tworząc góry. Wietrzenie kwasem węglowym, typowe dla skał krasowych, oraz zróżnicowana siła, a tym samym zróżnicowane wietrzenie skał osadowych, stworzyły te piękne, malownicze formacje skalne.

Na skałach można znaleźć skamieniałości, takie jak amonity. Formacje skalne oferują wiele miejsca dla wyobraźni i można rozpoznać wszelkiego rodzaju mityczne stworzenia, zwierzęta i inne rzeczy. Osoby, które lubią obserwować gwiazdy, mogą odwiedzić Rozgwieżdżone niebo można tu obserwować w pełnej okazałości ze względu na niskie zanieczyszczenie światłem. Tak więc noce w El Torcal są również warte zachodu. A Obserwatorium w pobliżu, prawdopodobnie również oferuje kursy. Niestety, tego dnia mieliśmy sporego pecha, ponieważ było mroźno i bardzo wietrznie, więc mogliśmy odbyć tylko krótką wycieczkę po okolicy. Ale przynajmniej dzika przyroda była nam przychylna, a koziorożce, kozy i sępy przecięły nam drogę.
Ciężarówka i wąska wioska, czyli nie ufaj Google Maps
W drodze do El Chorro i Caminito del ReyNie ufaliśmy naszej nawigacji samochodowej, która chciała nas zabrać na długie objazdy do celu, ale zamiast tego kierowaliśmy się Google Maps. Błąd, jak się wkrótce okazało. W małej wiosce drogi stawały się coraz węższe, a balkony były coraz bliżej. I wtedy to się stało: nasza markiza zderzyła się z balkonem, a zaparkowany samochód uniemożliwił nam kontynuowanie podróży. Gdy tylko to się stało, mieszkańcy wylali się z domów. Właścicielka balkonu nie wyglądała na rozbawioną i z niepokojem spoglądała na swój dom, ale jej mąż pomachał jej, wskazał na róg naszej markizy i prawdopodobnie uświadomił jej, że to bardziej my niż jej dom zostaliśmy uderzeni. Mężczyzna w zaparkowanym samochodzie wjechał prosto w bok, a wszyscy pomachali nam i wyprowadzili nas z kłopotliwej sytuacji. Dziękuję wszystkim życzliwym mieszkańcom wioski! To tylko pokazuje, że można się komunikować, nawet nie rozumiejąc drugiej osoby. Wyjechaliśmy z wioski ze złożonymi lusterkami.


Jedna odpowiedź
[...] Przez andaluzyjskie zaplecze do El Chorro [...]